niedziela, 9 października 2016

18. Drocz się, dopóki to dostaniesz.

Nie pozwolę nikomu cię dotknąć

Hazel's POV:

- Porozmawiamy o tym? - Justin spytał zza mnie, a ja potrząsnęłam lekko moją głową, nie ważąc się spojrzeć mu w oczy, gdy oparłam głowę o okno jego samochodu.
Kurewsko mnie przestraszył, gdy prawie pobił Trenta i nie wspominając o tym jak uderzył mojego ojca w twarz.
Usłyszałam jak wzdycha i powstrzymałam się od pozwolenia temu wszystkiemu przejęcia nade mną kontroli, ale szybko to zawaliłam, gdy cała sytuacja przeleciała mi przed oczami.
Zassałam moją dolną wargę patrząc w dół, gdy moje ciało zarejestrowało moją potrzebę do płaczu. Widok moich rąk znikał, gdy łzy zakuły w moich oczach, zanim poczułam jak samochód się zatrzymuje, sprawiając, że spojrzałam w górę.
Byliśmy pod domem mojego brata, odpięłam mój pas i wypiszczałam dzięki do Justina, gdy otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu.
Otworzyłam moją torebkę biorąc zapasowy klucz do domu i przeszłam przez zaśnieżony podjazd w moich obcasach, nie zawracając sobie głowy z podniesieniem mojej sukienki, gdy weszłam na ganek.
Usłyszałam dźwięk otwierania i zamykania drzwi Justina i próbowałam otworzyć frontowe drzwi tak szybko jak tylko mogłam, ale nie zdążyłam, ponieważ był obok mnie w parę sekund, gdy już je otworzyłam.
Nie kłopotałam się z powiedzeniem mu, żeby sobie poszedł albo żeby przestał, ponieważ nie byłam w nastroju na odpyskowanie, które prowadziło do niczego, tylko do bóli, dokładnie tak jak we wczorajszej sytuacji z moim ojcem.
Przeszłam przez przedpokój i ruszyłam na górę, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi, które sprawiło, że podskoczyłam, ale nie przestałam próbować uciec od Justina bez werbalnego lub fizycznego protestu... jakby to miało w ogóle się udać, ponieważ Justin potrafił być wymagającym mężczyzną, kiedy chciał...
Pociągnęłam nosem czując, że ciężar na mojej klatce piersiowej się podwajał z każdą sekundą, gdy odmawiałam mu wydostania się, podczas drogi do mojego pokoju, na górze schodów.
- Haze – usłyszałam westchnięcie Justina za mną i boleśnie przełknęłam ślinę, w końcu docierając do mojego pokoju.
Otworzyłam drzwi i szybko je za sobą zamknęłam, przekręcając zamek w drzwiach moimi palcami, gdy usłyszałam ciche uderzenie dłoni Justina i kolejne jego westchnięcie.
- Nie pójdę stąd, dopóki nie porozmawiamy – powiedział zza drzwi, a ja potrząsnęłam głową bardziej do siebie niż jako mentalną odpowiedź na jego prośbę, zanim zrzuciłam obcasy ze stóp.
Wytarłam moje łzy bokiem mojej dłoni, po czym rzuciłam torebkę na moje łóżko, gdy próbowałam odzyskać moją maksymalną mentalną stabilność.
Mój mózg był zapchany niekomfortowymi myślami na temat tego co stało się wczoraj i odtwarzaniem sytuacji sprzed 40 minut.
Pociągnęłam nosem jeszcze raz, gdy zdejmowałam biżuterię, ignorując mamrotanie pochodzące od Justina.
Wyciszyłam go w głowie, gdy się rozbierałam, moje myśli próbowały się oczyścić, ale potem zostały zanieczyszczone powodem, dla którego próbowałam to zrobić.
Jezu, ilość rzeczy, która dzieje się w moim życiu jest po prostu... niemożliwa...
- Haze – znowu usłyszałam Justina i zignorowałam go jeszcze raz, gdy zsunęłam z siebie moją sukienkę i położyłam ją na kanapie, która stała w rogu dużego pokoju, w którym zawsze spałam, gdy byłam u mojego brata.
Zasunęłam zasłony, chodząc dookoła tylko w mojej bieliźnie, zanim podniosłam luźną koszulkę i jakieś materiałowe szorty, po czym je założyłam.
Założyłam jakieś jasnoróżowe stopki na stopy i poszłam do łazienki, która była połączona z pokojem.
Wyciągnęłam wacik z plastikowego opakowania, zanim zaczęłam ściągać moje sztuczne rzęsy i zaczęłam ścierać resztę tego gówna z mojej twarzy.
Użyłam kolejnego, gdy poczułam, że ściągnęłam już większą część klejącej mazi z mojej twarzy, ale wciąż czułam się jak gówno... znacie to satysfakcjonujące uczucie, że czujecie, że możecie oddychać, po tym jak zmyjecie makijaż?... cóż ja wciąż czułam jakbym się dusiła, gra słów nie była tutaj zamierzona...
Umyłam moją twarz wodą, zanim umyłam zęby i uczesałam włosy, ponieważ czułam jak się plączą... Mogłam zauważyć, że próbowałam dekoncentrować się najmniejszymi rzeczami, ale to i tak nie pomagało...
Westchnęłam odkładając szczotkę i spojrzałam na siebie w lustrze.
Złapałam kolejną chusteczkę i niepewnie starłam warstwy podkładu i korektora z mojej szyi. Fioletowe siniaki na mojej skórze powoli stawały się coraz bardziej wyraźne z każdym przetarciem namoczonej płynem do demakijażu ściereczki.
Skrzywiłam się, gdy przycisnęłam ją za mocno i westchnęłam, nie kłopocząc się ze zmywaniem reszty, gdy wyrzuciłam chusteczkę do kosza.
Westchnęłam, moje oczy nie spotkały się z moim odbiciem w lustrze, gdy wyszłam z łazienki gasząc światło.
Usiadłam na moim łóżku, skubiąc skórki przy moich paznokciach, gdy znalazłam delikatny komfort w sposobie w jaki łóżko zapadło się pod moim ciężarem... czy mogłoby mnie pochłonąć, żebym nie musiała stawiać czoła moim problemom?...proszę?
Wypuściłam ciężki oddech, gdy świadomość że to się (nigdy) nie stanie, uderzyła mnie i wstałam z łóżka. Otworzyłam drzwi, nie zdając sobie sprawy, że Justin mógł wciąż tam być, ale to nie było problemem, ponieważ gdy wyszłam nie myśląc o tym, nie zobaczyłam go tam.
Truskawki i bita śmietana pomogą w tej sytuacji... zawsze pomagają...
Przejechałam ręką po moich włosach, pozwalając im wiotko opaść wokół moich ramion w luźnych lokach, gdy nie zawracałam sobie głowy z zamykaniem za mną drzwi.
Justin i tak już pojechał... no bo... dlaczego miałby w ogóle zostać?
Wzdychając na moje własne myśli, gdy lekko pragnęłam jego komfortu, zeszłam na dół po schodach, robiąc to powoli, gdy pozwoliłam mojemu palcu jechać po świecącej się poręczy.
Czy to źle, że chciałam być w ramionach kolesia, którego nie lubiłam lubiłam i który też mnie w tym samym momencie przerażał... To znaczy nie lubiłam go w ten sposób... Jestem pewna, że nie, ale mój umysł był teraz tak zaćmiony, że mogłam powiedzieć, że kocham Trenta...
Szczerze, to czułam się pewnie i bezpiecznie przy Justinie, ale znowu, w tym samym momencie, mogłam zobaczyć jak uderza mojego ojca i konsekwencje za tym podążały.
Potrząsnęłam głową, żeby otrząsnąć się z tych myśli, nie chcąc sprawiać, że moje truskawki będą słone przez moje łzy, gdyż prawdopodobnie skończyłabym płacząc nad nimi... Westchnęłam i mozolnie dotarłam do kuchni, żeby zobaczyć, że światło było zapalone... czy Theo i Tatiana już wrócili...?
Wypuściłam niepewny oddech zanim wyszłam zza ściany, tylko po to, żeby się zatrzymać, gdy zobaczyłam Justina opierającego się o stół z miską truskawek i puszką bitej śmietany stojącej obok.
Posłał mi słaby uśmiech, a ja wydęłam usta, zanim wypuściłam drżący oddech.
- Uh... Theo powiedział mi, że zawsze jesz truskawki ze śmietaną, gdy jesteś zmartwiona... więc... - kontynuował, a ja zamruczałam cicho, patrząc na niego. - Potraktuj to jako jedno z wielu moich przepraszam? - spytał podnosząc miskę i bitą śmietanę, na co mały uśmiech dosięgnął moich ust... Przysięgam, to dziwne, jak potrafił zmienić mój nastrój paroma słowami...
Podeszłam do niego i miał już coś powiedzieć, ale odepchnęłam miskę i bitą śmietanę z jego rąk i objęłam moimi ramionami jego tors.
Zajęło mu parę sekund, zanim zorientował się, że go przytulałam, ale gdy zdał sobie z tego sprawę, usłyszałam jak wypuszcza ciężki oddech, zanim objął mnie swoimi rękoma.
To ciepłe i komfortowe podniecenie, które przeszło od niego, sprawiło, że moje ciało się zrelaksowało, gdy wtulałam się w niego, ignorując pełne przemocy myśli, które powoli wkradały się do mojej głowy.
- Przepraszam, że stworzyłem taką scenę – wymamrotał w moje włosy, a ja potrząsnęłam głową, nie chcąc tak naprawdę nic mówić, gdy zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłem, które tworzył we mnie, gdy byłam w jego ramionach.
Staliśmy tak przez parę minut, nasza pozycja osłabła, gdy to ja byłam oparta o krawędź blatu, a jego ciało było oparte o mnie.
Oderwałam się od niego wypuszczając mały oddech, gdy poczułam się komfortowo i podniesiona na duchu, a moja głowa uniosła się, żeby spojrzeć na niego.
On już na mnie patrzył, ale gdy ja to zrobiłam, jego oczy oderwały się od moich i spojrzały na moją szyję. Jego brwi się zmarszczyły, gdy przygryzł swój policzek, zanim podniósł mnie i posadził na blacie naprzeciwko niego.
Rozłożył moje nogi wystarczająco, żeby mógł pomiędzy nimi stanąć, co sprawiło tylko, że się lekko zarumieniłam, gdy przypomniałam sobie inny powód, dla którego mógłby to zrobić...
Zauważył to i posłał mi mały uśmiech, zanim uniósł rękę... Starałam się jak tylko mogłam, żeby się nie wzdrygnąć, kiedy obrazy z ostatniej nocy dotyczące mojego ojca, przeleciały mi przed oczami, a ja cofnęłam się ze strachu.
- Nie skrzywdzę cię – powiedział delikatnie, a ja przytaknęłam, nie ufając mojemu głosu, ponieważ prawdopodobnie brzmiałby piskliwie ze strachu. - Haze... jestem poważny – podkreślił cicho, a ja spojrzałam w dół, tylko po to, żeby uniósł moją głowę w górę. - Ufasz mi? - spytał, a ja zamruczałam patrząc w jego oczy, gdy jego wzrok stał się delikatny. - Nie położyłbym na tobie palca.
- Wiem – wyszeptałam, a on posłał mi uspokajający uśmiech całując mnie w policzek, co sprawiło, że moje serce zabiło mocniej.
Sprawiał, że czułam się pewnie, bezpiecznie i lekko kochana w jednym... zjebany związek z Trentem sprawił, że zastanowiłam się nad rzeczami, które Justin robił, nawet jeśli nie byliśmy razem.
Słuchał, gdy narzekałam, zapewniał mnie, że wszystko będzie okej, gdy miałam wątpliwości. W ciągu jednego dnia poczułam się bardziej bezpieczna, niż czułam się w przeciągu tych lat, tylko przez to, że się wygadałam... i to nie byle komu, tylko Justinowi... jego obecność sprawiała, że czułam się miękka i gąbczasta, jakbym mogła opuścić moją ochronę do tego momentu, gdzie nie byłam przestraszona...
- Haze – powiedział delikatnie, a ja zamruczałam, otrząsając się z mojego oszołomienia i spojrzałam na niego... to on stawił się za mną na oczach tłumu... miał w dupie co się stanie i skupiał się tylko na tym, że mój ojciec mnie uderzył...trzeba mieć jaja, żeby coś takiego zrobić... i zawsze będę za to wdzięczna...
- Dziękuję – powiedziałam nagle, mój mózg nie zarejestrował moich słów ani moich akcji, gdy moje ręce uniosły się w górę i złapały za klapy od jego marynarki. - … za to, że się za mną wstawiłeś – dokończyłam cicho, patrząc w miejsce, gdzie były moje ręce, zanim spojrzałam znowu na niego, moje oczy od razu spojrzały w kierunku jego ust.
- Myślałaś, że będę po prostu tak stał, wiedząc, że ktoś ci coś zrobił? - spytał mnie retorycznie, a ja spojrzałam w jego oczy, odrywając wzrok od jego ust, widząc moim bocznym wzrokiem, jak uśmiecha się znacząco.
- Nie, ale nie spodziewałam się, że uderzysz mojego ojca na scenie – odpowiedziałam, przyciągając go delikatnie bliżej przez delikatne pociągnięcie za klapy od jego marynarki.
- Musiałem czegoś nauczyć tego dupka – powiedział, jego oddech uniósł się nad moimi ustami, gdy moje oczy przeskoczyły do jego, poczułam jak jego ręce spoczywają na moich udach. - Nie pozwolę nikomu cię dotknąć – wymamrotał, a ja zamruczałam, gdy się pochylił i przejechał swoimi ustami po moich. - Obiecuję – powiedział ocierając swoimi o moje usta, co sprawiło, że serce zaczęło mi mocniej bić, zanim przycisnął swoje usta do moich, moje ciało zrelaksowało się na uczucie satysfakcji, które wzrosło we mnie jak niekontrolowany ogień, gdy wszystkie moje zmartwienia wyszły przez okno.
Odwzajemniłam pocałunek, oddychając głęboko przez nos, gdy moje ręce podniosły się do góry i złapały jego twarz po obu stronach, jego usta wciąż poruszały się z moimi.
Jego ręce prześlizgnęły się po moich udach do niższej części moich pleców, popychając mnie w jego stronę. Mała iskierka przyjemności, która rozprzestrzeniła się po moim ciele przez jego minimalny dotyk, sprawiła, że trzymałam jego twarz bliżej mojej, gdy podświadomie owinęłam moje nogi wokół niego.
Jezu Chryste, tęskniłam za całowaniem go...
Zamruczałam cicho, gdy uśmiechnął się podciągając moje nogi trochę wyżej, żeby wygodnie leżały, ale mimo tego, komfort zniknął, gdy ktoś nam przeszkodził.
- Na moim blacie... serio? - usłyszałam nagle głos i Justin oderwał się natychmiastowo, sprawiając, że jęknęłam cicho, gdy moje usta był wydęte w grymas, gdy otworzyłam moje oczy i zobaczyłam mojego brata i Tatianę.
Jego marynarka spoczywała na jej ramionach, a jej ręce był owinięte wokół bicepsa Theo, gdy położyła głowę na jego ramieniu posyłając mi znaczący uśmieszek.
- Wszystko okej? - spytał Theo, kierując to bardziej do mnie, na co ja przytaknęłam, a on westchnął. - Porozmawiamy o tym jutro, bo nie podoba mi się, że mi o tym nie powiedziałaś – powiedział zranionym tonem, a ja poczułam jak mój nastrój się pogorszył, ponieważ nienawidziłam, gdy był na mnie zły.
- Theo ja -
- Jutro Hazel – powiedział, a Tatiana zmrużyła na niego oczy, gdy on oderwał się od niej i wyszedł z kuchni.
- Jest podejrzliwy, ponieważ wasz ojciec zaczął do niego gadać, gdy wyszliście – wytłumaczyła, a moja twarz się wykrzywiła. - Nie martw się tym, bo to tylko wpłynie na niego – przytaknęłam, rozumiejąc, ponieważ Theo był jedną z tych osób, którego nastrój zależał od ludzi go otaczających... jeśli byłabyś smutna, on prawdopodobnie zacząłby płakać z tobą... dlatego tak łatwo było mi z nim rozmawiać, przez to jak działał... - To do jutra – powiedziała do mnie i Justina, a ja wydałam z siebie cześć, ale gdy Tatiana już zniknęła za ścianą do przedpokoju, jej głowa się wyłoniła. - A i Justin, masz niezły lewy sierpowy – dokuczyła mu, na co delikatnie się zaśmiał, zanim zaćwierkała do widzenia, i rozbrzmiał dźwięk jej obcasów stukających o podłogę.
Spojrzał wtedy na mnie, a potem obok i jego ręce podniosły truskawki i bitą śmietanę, a jego brwi uniosły się znacząco.
Uśmiechnęłam się odpychając go lekko, żebym mogła zejść z blatu, zanim wzięłam od niego bitą śmietanę i złapałam jego wolną rękę, wyprowadzając go z kuchni.
- Gdzie idziemy? - spytał mnie, nasze ręce znów się połączyły po tym, jak puściłam jego dłoń, żeby zgasić światło.
- Do mojego pokoju – wymamrotałam cicho.
- Nie wiedziałem, że to cię kręci kochanie – powiedział odnosząc się do bitej śmietany, a ja uśmiechnęłam się przewracając moimi oczami w rozbawieniu na jego podtekst seksualny, gdy szliśmy po schodach.
Szliśmy korytarzem, po czym doszliśmy do mojego pokoju. Popchnęłam drzwi, otwierając je moją stopą, zanim zaprowadziłam Justina do środka, jego palce przeleciały przez moje, gdy usiadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok mnie, gdy stał z puszką bitej śmietany w jego ręce. - Nie gryzę – powiedziałam, gdy podeszłam do przełącznika światła i je zgasiłam, pozostawiając mój pokój czarny jak smoła.
Usłyszałam jak Justin mówi moje imię pytająco, zanim zapaliłam światło na ścianie, które dawało delikatne przyciemnione światło, co było o wiele lepsze, niż bycie oślepionym przez białe główne światło.
Zdjął swoją marynarkę i położył ją na końcu łóżka, zanim położył się na szerokości mojego łóżka.
Zaśmiałam się, gdy złapał truskawkę, a szypułka się ułamała i truskawka spadła na jego białą koszulę. Przeklął, podnosząc ją i jęknął, gdy jego koszula miała teraz plamę, ponieważ truskawki były lekko gąbczaste, gdyż były wyciągnięte z lodówki ponad 20 minut temu.
- Włóż ją pod kran, bo inaczej będzie ją jeszcze ciężej zmyć – powiedziałam, a od wypuścił powietrze, gdy wstał i poszedł do łazienki, a ja spięłam moje włosy w wysoki kucyk.
Usiadłam po turecku na moim łóżku, biorąc truskawkę i podnosząc bitą śmietanę. Wycisnęłam trochę na dół truskawki, gdyż trzymałam ją do góry nogami i słyszałam dźwięk odkręconego kranu.
Parę sekund później czarny krawat Justina wleciał do pokoju i na podłogę. Uniosłam moje brwi, biorąc kęs mojej pokrytej śmietaną truskawki, gdy wstałam i oparłam się o framugę, obserwując jak Justin próbuje wykombinować, jak zrobić cieplejszą wodę.
Po obserwowaniu go z rozbawieniem przez około 30 sekund odezwałam się.
- Daj to – powiedziałam, jedząc resztę mojej truskawki i wyrzucając szypułkę do kosza, gdy on spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem.
Przewróciłam oczami, gdy dał mi swoją koszul, a jego teraz naga klatka piersiowa była w zasięgu mojego wzroku, co lekko mnie rozproszyło, ale powstrzymałam się od pokazania tego.
- Jesteś materiałem na żonkę – uśmiechnął się znacząco, a ja przewróciłam oczami rozbawiona, gdy przeszedł obok mnie, w czasie kiedy ja włożyłam jego brudną koszulę pod lecącą wodę. - Będę jadł truskawki, jeśli będziesz mnie potrzebowała, ale tego nie rób, bo nie mam pojęcia co z tym zrobić – powiedział, a ja przedrzeźniłam jego nie mam pojęcia co z tym zrobić po cichu, ale zgaduję, że to usłyszał, gdy poczułam mocne uderzenie w tyłek, co sprawiło, że spanęłam. - Nie przedrzeźniaj mnie – dokuczył mi, a ja spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami, gdy on mrugnął do mnie, wychodząc z łazienki, zostawiając mnie uśmiechającą się do moich rąk, gdy wypuściłam usatysfakcjonowany oddech.
Przejechałam kciukiem po czerwonawej plamie na jego koszuli, zanim zakręciłam kran, gdy stwierdziłam, że już więcej nie zmyję.
Położyłam jego koszulę na grzejniku w mojej łazience, zanim wyszłam z niej i zobaczyłam Justina leżącego na moim łóżku, jedzącego truskawki.
Posłał mi mały uśmiech, gdy podeszłam do niego i znów usiadłam po turecku obok niego, zanim wzięłam truskawkę i bitą śmietanę.
Zjadłam kawałek owocu po tym jak wycisnęłam na niego trochę śmietany, zanim sięgnęłam po kolejny, ale zatrzymałam się, gdy poczułam palce Justina na mojej szyi.
- Masz makijaż na swojej szyi? - spytał mnie, a ja potrząsnęłam moją głową, siadając z powrotem bez truskawek, kiedy on usiadł naprzeciwko mnie.
Jego palce przejechały po moim gardle, jego oczy były skupione na mojej szyi, zanim podążyły w górę i spotkały się z moimi.
- Robił to już wcześniej, prawda? - spytał, a ja przytaknęłam cicho, gdy jeździł w górę i w dół po mojej szyi. Mogłam usłyszeć jak mamrocze coś pod nosem, zanim przysunął się trochę i usiadł najbliżej jak tylko mógł. - Przykro mi – powiedział, a ja spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. - Nikt nie powinien być dręczony fizycznie albo mentalnie przez dwójkę ludzi, którzy powinni być dla niego przez całe ich życie – powiedział delikatnie, jego słowa sprawiły, że moje serce zaczęło szybciej bić, gdy jego palce przejechały po mojej szczęce i po moich ustach, zanim ją zabrał.
Spojrzałam na niego, widząc jak jego oczy patrzą na chwilę w dół i wracają do moich, co sprawiło, że się lekko uśmiechnęłam.
- Jeśli chcesz mnie pocałować to nie musisz pytać – powiedziałam bez myślenia, a on uniósł na mnie brwi żartobliwie, sprawiając, ze moje policzki się zarumieniły.
- Naprawdę? - uśmiechnął się, a ja zamruczałam, moje oczy były skupione na jego ustach, gdy się odezwał, zanim spojrzałam znów na niego. - A to dlaczego?
- Bo lubię cię całować – powiedziałam cicho, a mały uśmieszek pojawił się na jego ustach.
- Dobrze, bo ja też lubię cię całować – powiedział i zanim mogłam mu odpowiedzieć, jego usta były przyciśnięte do moich, a reszta nocy była całkowicie rozmazana...

>>WIGILIA<<

Justin's POV:

- Możesz przestać? - Hazel się zaśmiała, gdy złapałem jej tyłek, a jej śmiech przeistoczył się w uh, gdy dałem jej klapsa.
- Właśnie tak, jęcz – powiedziałem, na co ona otarła się swoim tyłkiem o moje krocze, gdy odeszła ode mnie, zostawiając mnie bardziej sfrustrowanego seksualnie niż dzisiaj rano.
Po tym jak wykorzystałem ostatnią noc na całowanie i droczenie się z nią, stwierdziła, że jej misją będzie odpłacenie się mi, ponieważ niestety nic się wczoraj nie wydarzyło, całowaliśmy się tu i tam, ale Justin, wygrałeś zakład nigdy nie opuściło jej ust... mimo że użyła ich dzisiaj rano do czegoś innego...
Powiedzmy, że Hazel dała mi ekstremalną wersję porannej erekcji, co włączało jej usta wokół mojego kutasa, gdy byłem w połowie przytomny, tylko po to, żebym powiedział jej, żeby przestała, ponieważ wiedziałem, że robiła to, żeby wygrać zakład, ale to nie zadziałało, bo wtedy nazwała mnie tatusiem.
Jeśli kiedykolwiek byście się mnie spytali o nieprzyzwoitą gadkę, nazwanie mnie tatusiem nigdy by nie opuściło moich ust, ale kiedy powiedziała to dziś rano... cholera kurwa jasna...
Byłem tak blisko, żeby się złamać... tak kurwa blisko... ale obrazy Hazel chodzącej po moim domu przez tydzień w samej bieliźnie sprawiły, że odepchnąłem ją i dosłownie poszedłem do łazienki z nabrzmiałą erekcją...
I tak jak bardzo mój umysł chciał, żebym pozwolił Hazel dokończyć co zaczęła, moje ręce musiały ją zastąpić...
Więc jesteśmy tutaj... a ja byłam kurewsko zdeterminowany, żeby się na niej odegrać... doprowadzić ją do punktu, w którym będzie mnie błagała i chciała tego tak bardzo, jak ja dziś rano...
I to tylko dlatego, że byłem typowym kolesiem i moim jedynym powodem, dla którego chciałem tak wygrać było to, że mogłem mieć niezły tyłek do uderzania przez cały tydzień bez żadnych pytań... no i nawet lubiłem ten tyłek... metaforycznie i nie...
- Powinnam to kupić? - spytała, a ja zmrużyłem na nią oczy, gdy podniosła kawałek koronki o głęboko czerwonym kolorze, który wyglądałby niesamowicie przy jej kolorze skóry.
- Chcesz mnie zabić? - spytałem, a ona uśmiechnęła się znacząco, układając usta w cienką linię, żeby powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, gdy złapała kolejne kolory... wspomniałem już gdzie jesteśmy?
Victoria's Secret...
Ona dosłownie chciała mnie zabić i ja wiedziałem, że ona wiedziała co robi, ponieważ mogłem wcześniej jej wspomnieć, że podobały mi się kobiety w koronce... więc co robi?...oczywiście bierze wszystko co może znaleźć z koronką...
- Po prostu chce sprawić, żebyś się poddał – powiedziała pewna siebie, gdy przygryzła dolną wargę i odwróciła się na obcasie idąc w stronę przymierzalni i biorąc kolejne rzeczy po drodze... była w całkowicie innym nastroju niż wczoraj, chociaż przez ten czas co ją znam, zauważyłem, że mogła przejść od płaczącej kulki na podłodze do uśmiechniętej i szczęśliwej w ciągu godziny... była szybka w pozostawianiu pewnych sytuacji... jeden z wielu powodów,dlaczego ją lubię...
Wsadziłem ręce do kieszeni, wypuszczając ciężki oddech i podążyłem za nią w stronę przebieralni, tylko żeby zostać zatrzymanym przez kobietę, która na mnie spojrzała, zastanawiając się czy wziąłem coś ze sobą... ale to był sklep z damską bielizną, a ja jej nie kupowałem, nie wspominając kurwa o mierzeniu jej.
- Oh, on jest ze mną – powiedziała Hazel, a kobieta wydała z siebie oh, zanim mogła coś powiedzieć, a ja zamruczałem, gdy mnie przepuściła, przedrzeźniając jej oh, sprawiając, że Hazel uśmiechnęła się znacząco.
Szedłem za nią, gdy poszła do najdalszej przymierzalni, żeby zamknąć mi drzwi przed nosem, gdy już tam dotarłem. Wypuściłem powietrze słysząc droczące czekaj parę sekund później, a ja warknąłem zirytowany, opierając się o drzwi słysząc jak zdejmuje swoje obcisłe spodnie.
Czekałem parę minut obserwując jak masa kobiet wchodzi i wychodzi. Robiłem to automatycznie, nie obczajałem ich ani nic, no bo czy widzieliście tą piękność, którą mogę być lekko zauroczony, za drzwiami tej przymierzalni?
- Okej – usłyszałem jak Hazel mówi do siebie, zanim usłyszałem jak odklucza drzwi.
Mogłem czuć jak moje ciało łaskocze z podekscytowania, gdy odwróciłem się i otworzyłem drzwi, moje palce był zbyt chętne, żeby to zrobić, gdy przekręciłem klamkę w drzwiach i wślizgnąłem się do środka.
Gdy to zrobiłem, zakluczyłem je jeszcze raz, tylko po to, żeby na nią spojrzeć i natychmiastowo poczuć jak oddech staje mi w gardle.
Stała tam, jej tył był lekko w zasięgu mojego wzroku, ale cholera to dawało mi dobry widok na jej tyłek.
Wystawał spod czarnych majtek, które miała na sobie. Krągłość jej tyłka, była naga dla moich oczu, które podążały do góry... Użyłem całej siły jaką miałem w sobie, żeby się nie poddać i powiedzieć jej, że wygrała zakład, jakkolwiek, okazało się to trudne, gdy moje palce zaswędziały, żeby ją dotknąć... wszędzie... w środku niej i po prostu... okej.... oddychaj Justin...
- Jest okej? - spytała, odwracając się do mnie, a ja przygryzłem mój policzek, wypuszczając głęboki oddech... i tu nadchodzi seksualny ból.
- Lepiej niż pierdolone okej – warknąłem cicho, a ona uśmiechnęła się znacząco, przygryzając wargę i wtedy zdałem sobie sprawę, ze musiałem odwrócić sytuację... Wygram ten zakład... nawet jeśli się zabije w trakcie...
Odwróciła się jeszcze raz, patrząc na swoje odbicie w lustrze, a potem na mnie, gdy dałem parę kroków w jej stronę... Przysięgam, że przymierzalnie w Victoria Secret były stworzone do seksu... Miały małe wzniesienia, na których mógłbym łatwo robić Hazel różne rzeczy, gdyby się pochyliła...
- Ale... - powiedziałem, a ona zmarszczyła brwi na moje słowa, gdy zbliżyłem się do niej, moje ręce odwróciły ją za jej biodra, zanim popchnąłem ją lekko do tyłu, przez co byliśmy bliżej czystej ściany.
- Ale? - spytała... jej głos troszkę wyższy, gdy moja twarz zbliżyła się do jej.
- Te majtki wyglądałyby o wiele lepiej na podłodze... - powiedziałem delikatnie, mój głos był niski, a jej usta rozchyliły się lekko, gdy mój palec przejechał po jej płaskim brzuchu.
- Wiem co próbujesz zrobić – powiedziała, a jej ręka próbowała mnie powstrzymać, gdy dosięgnąłem krawędzi jej czarnej bielizny, którą ja kupię, jeśli ona tego nie zrobi, ponieważ wyglądała w niej kurwa fantastycznie...
- Dobrze – zamruczałem, a ona przygryzła swoją wargę patrząc na mnie, jej oczy wpatrywały si w moje, gdy ciągnąłem elastyczną koronkę po jej nogach na dół.
- Nie wygrasz – powiedziała, jej głos był lekko ciężki, gdy szturchnąłem jej nogi kolanem, żeby je otworzyła, gdy materiał upadł przy jej stopach, a mój palec jeździł po jej biodrze, do wcięcia jej talii, sprawiając, że zadrżała.
Uśmiechnąłem się, gdy to zrobiła, moje palce wślizgnęły się pod prawą miseczkę jej stanika, gdy sięgnąłem wyżej dłonią,
Mój środkowy i wskazujący palec ścisnęły jej sutek, nie tak, żeby ją zabolało, ale wystarczająco, żeby sprawić, że ta iskierka przyjemności rozpali jej pragnienie mnie.
- Dalej kochanie – zachęcałem ją, gdy jej oczy się zamknęły, jej dolna warga była złapana w jej zęby... powstrzymywała się, a mi się to nie podobało... chciałem, żeby błagała... chciałem, żeby mówiła jak bardzo mnie pragnie...
- Nie – wydusiła z siebie.
- Nie? - droczyłem się z nią pewny siebie, przedrzeźniając jej słowa pytająco, tak jak ona to robiła. Rezultatem tego było wypuszczenie przez nią jęku przez zaciśnięte zęby, gdy gładziłem wewnętrzne strony jej ud.
- Nie, nie wyg-kurwa Justin – uśmiechnąłem się, gdy w końcu coś udało mi się z niej wykrzesać, gdy moje palce dotknęły jej cipki... taka ciepła i mokra dla mnie, pierdolony Chryste...
- Coś mówiłaś? - uśmiechnąłem się bezczelnie, gdy przejechałem palcem prze jej fałdki, jej podniecenie zbierało się na moim palcu... ja pierdole, nie doszliśmy jeszcze do dobrej części, a ona już stawała się miękka w moich rekach. - Już nie jest tak zabawnie, kiedy to ty jesteś torturowana, prawda? - spytałem, a ona zapiszczała moje imię, gdy pozwoliłem mojemu palcu wejść w nią, naciskając kciukiem na jej łechtaczkę.
- Kochanie – wydusiła z siebie, przyciskając do siebie moje ręce, co sprawiło, że uśmiechnąłem się znacząco.
Oto ona, stała naga w przymierzalni Victoria's Secret i pragnęła, żebym dotknął jej cipki... Jezu, to jakiś pieprzony świąteczny cud...
- Gdzie? - dokuczyłem jej. - Tutaj? - spytałem, wkładając w nią mój palec bez ostrzeżenia, co sprawiło, że zacisnęła swoje nogi wokół mnie, przez co moja dłoń naciskała na jej łechtaczkę.
- Skurwysy... - wydusiła z siebie, gdy zgiąłem w niej mój palec, jej biodra poruszały się o moją dłoń, z czego się zachciałem.
- Więc chcesz tego? - spytałem, a ona zamruczała, jej oczy wciąż były zamknięte, a policzki lekko różowe. - To rozłóż nogi kochanie – powiedziałem, a ona przestała ściskać swoje nogi wokół moich palców, na co je wyciągnąłem, a ona jęknęła z niezadowolenia.
Przyłożyłem mój środkowy palec do moich ust i go oblizałem, pozwalając jej obserwować jak kurewsko dobrze smakowała, gdy otworzyła oczy.
I właśnie wtedy upadłem, połykając jej smak, gdy wyciągnąłem mój palec z ust.
Rozłożyłem jej nogi moimi rękoma, moja prawa trzymała jej udo, więc mogłem je podnieść i zarzucić na moje ramię, dając mi dobry dostęp do jej cipki... Byłem kurewsko zdeterminowany, żeby doprowadzić ją do momentu pęknięcie... i mówię to bez żadnego żalu... to było seksowne, gdy oglądałeś kogoś, kto błagał, żeby dać mu coś, co wiedział, że tylko ty możesz mu to dać... a było to jeszcze bardziej seksowne wiedząc, że to Hazel jest tą osobą...
Spojrzałem na nią widząc, że już mnie obserwuje, jej oczy były ciężkie z pożądania, ale szybko się zamknęły, gdy polizałem jej cipkę, czując jak jej biodra poruszają się do przodu, gdy jęknęła cicho... dzięki kurwa, że byliśmy w najdalszej przymierzalni, bo bez wątpienia zostalibyśmy złapani w innej...
- Taka chętna – mruknąłem delikatnie, a ona zakwiliła cicho, jej ręce przejechały przez moje włosy, gdy temperatura w moim ciele podniosła się, gdy pociągnęła za moje włosy pełna pożądania, gdy mój język przejechał po jej łechtaczce.
Zaskomlała, a ja przygryzłem moją wargę, zanim przyciągnąłem ją do swoich ust, jej noga stojąca na podłodze zgięła się słabo w kolanie, gdy ogarnąłem ustami jej cipkę.
Nie kłopotałem się z robieniem tego powoli, gdy lizałem i ssałem to co mogłem zmieścić naraz w ustach, słysząc jak jej oddech drży i staje cię cięższy z każdą sekundą.
- Skarbie – zapiszczała, przyciskając moją twarz do niej, gdy lizałem od jej wejścia do jej łechtaczki, zanim zszedłem całkiem na dół, sprawiając, że mówiła moje imię bez tchu.
Uśmiechnąłem się w niej, czując jak jej ciało się trzęsie, gdy dosłownie całowałem się z jej cipką... moje usta bez przerwy były oblizywane, bo kurwa mać, kochałem to jak smakowała...
- Justin – jęknęła, a moje oczy spojrzały na nią, widząc jak jej plecy się wyginają, gdy wsadziłem w nią końcówkę mojego języka, następnie go zaginając i przejeżdżając przez jej fałdki, gdy powstrzymywała się od jęczenia za głośno... a jedyne co to zdradzało było to, jak jej usta drżą, a potem układają się w mały kształt litery o.
- Dojdziesz dla mnie kochanie? - spytałem, łapiąc jej pośladek moją ręką i ściskając go przez sposób w jaki ją trzymałem.
- Uh huh – wydała z siebie ciężko, a ja uśmiechnąłem się, oblizując moje usta, zanim się odezwałem...
- Powiedz, że wygrałem – powiedziałem, a ona natychmiast jęknęła, ruszając biodrami. - Nie pozwolę ci dojść, dopóki tego nie powiesz – droczyłem się z nią, dmuchając delikatnie na nią, sprawiając, że zadrżała.
- N-nie – zająknęła się, a ja przygryzłem wargę patrząc na nią... Miałem ją tam gdzie chciałem... Musiałem ją doprowadzić do jej granicy...
- Więc, nie chcesz, żebym sprawił, że dojdziesz? - spytałem, moje palce jeździły po wewnętrznej stronie jej ud, zanim ją tam pocałowałem, a potem od razu jej cipkę.
- N-nie, ja chce...
- Błagaj kochanie – zamruczałem, moje usta swędziały, żeby znów ją posmakować, ale się powstrzymałem...
- Jesteś okrutny – zapiszczała, a ja się uśmiechnąłem znacząco.
- Jedno słowo duszku – dokuczyłem jej i mogłem powiedzieć, ze miała mentalną debatę z sobą... - Tylko jedno... 8 liter... - kontynuowałem, trzymając ją przy sobie. - Wszystko co musisz zrobić, to to powiedzieć – powiedziałem ocierając cię o nią i jęcząc, gdy znów ją posmakowałem...
Wypuściła zmęczony jęk, ruszając jej biodrami, przez jej cipka przejechała po moich ustach.
- Dalej kochanie, powiedz to – zamruczałem, a ona zaplątała swoje ręce w moje włosy, zanim powiedziałem coś, co wiedziałem, że ją złamie. - Powiedz do dla tatusia – zachęciłem ją i dostałem dokładnie to co chciałem.
- Wygrałeś, kurwa wygrałeś – jęknęła, a ja uśmiechnąłem się, gdy jej słowa powtarzały się w moich uszach, zanim znów się odezwała. - A teraz spraw, żebym doszła i przeleć mnie w końcu.
Nie musisz mi mówić dwa razy dziewczynko.


---------
No i jest.
Miło za 8 komentarzy, fenks.
Byłoby miło jakbyście też w tych komentarzach wypowiadali się o rozdziale, bo to miło, że czekacie na następny, ale co myslicie właśnie o tym co dodałam?
Fajnie byłoby wiedzieć.
W razie co
ask.fm/fanficspl

7 kom = kolejny update

ps wracam do tygodniowych updateow

8 komentarzy:

  1. nie sądziłam ze hazel przegra... ale super rozdział, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że hazel przegrała, wolałabym zeby to był justin haha rozdział cudowny! Czekam nn ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu, tyle na co czekałam! aż któreś z nich w końcu ulegnie!! rozdział cudowny, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. w sumie to oboje przegrali, bo wkoncu Justin błagał Hazel by to powiedziała xD
    Rozdział super..czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. HAZEL! dlaczego pozwoliłaś mu wygrać? co do rozdziału, to super *.* byle do następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAJEBISTY ROZDZIAŁ! @mrssbieber

    OdpowiedzUsuń